Świadectwo: Perły duchowości

s. Marzena Władowska CHR

Brata Michała poznałam w maju 1993 r., kiedy zaczęłam chodzić do kościoła św. Marka i weszłam w kontakt z siostrami jadwiżankami. Miałam wówczas niecałe 20 lat, a bł. Michał 568 (!), z czego przez 508 lat patrzył już na rzeczywistość z punktu widzenia wieczności (zmarł w 1485 r.).  Był więc ode mnie o wiele starszy i mądrzejszy, dlatego podczas jednego z pierwszych spotkań poprosiłam go, by mnie wprowadził w dobrze mu znany świat Bożej mądrości i nauczył mnie patrzeć na życie oczyma Boga.

W świadectwie nie chodzi o powtórkę z historii, ani o przytaczanie kompletnego  życiorysu, bardziej o to, by podzielić się doświadczeniem spotkania z kimś wyjątkowym, a Brat Michał do tych wyjątkowych ludzi na pewno należy. Czym mnie więc ujął, czym poruszył?

To pierwsze poruszenie dotyczyło faktu, że pochodząc z książęcego rodu (zubożałego wprawdzie, ale jednak wciąż rodu litewskich kniaziów) Michał zrezygnował w zakonie z przysługujących mu godności. Nie przyjął również sakramentu kapłaństwa, i to nie tylko ze względu na stan swojego zdrowia (był chromy), ale i dlatego, że uważał się za niegodnego tak wielkiej łaski. Pomimo  swojego pochodzenia pozostał bratem zakonnym, pełniącym w kościele św. Marka zwykłą posługę zakrystiana. W czasach, w których rezygnacja ze znaczenia i dobrowolna zgoda na wykonywanie najprostszych prac wydaje się być szaleństwem, ta jego pokora zrobiła na mnie, jako na młodej osobie, zastanawiającej się nad wyborem drogi życia zakonnego, duże wrażenie. Można wprawdzie czasem spotkać tego typu ewangeliczne „decyzje”, bywają one jednak krótkotrwałe, bo często wyrastają z pychy duchowej, a nie z pokory, a pycha nie wytrzymuje próby dobrowolnego, długotrwałego ogołocenia. To była pierwsza lekcja, poruszająca mnie do głębi, jak poruszający jest każdy gest wcielonej Ewangelii.

Druga historia, która wywarła na mnie wpływ, to świadectwo o jego służebnej postawie. Zrezygnować ze znaczenia i posiadania wydaje się wielu jeszcze możliwe, ale wytrwała służba jest czymś znacznie większym. Bł. Michał służył przez wiele lat Bogu, kapłanom i wszystkim wiernym przychodzącym do kościoła św. Marka. Harmonijne łączenie życia modlitwy (sięgającego mistycznych głębin), ciężkiej pracy z pełnym szacunku i miłości przyjmowaniem ludzi, wysłuchiwanie ich trosk i przedstawianie tychże trosk Bogu jako najpotrzebniejszych spraw, które wymagają interwencji Niebieskiego Ojca, jest rzeczą rzadką. Otwartość Michała na Boga i na człowieka znajdowała swoje naturalne dopełnienie w modlitwie, która była „skuteczna”. Bł. Michał po prostu „dobrze” się modlił. Pan Jezus skarcił kiedyś swych uczniów, mówiąc do nich, że się „źle modlą”. Michał modlił się „dobrze”, dlatego Bóg wysłuchiwał jego próśb i udzielał ludziom łask, o które z ufnością prosili przez jego pośrednictwo. Sekret tej nadprzyrodzonej skuteczności nie jest trudny do rozszyfrowania. Pokora sługi porusza do głębi Bożą Miłość. Tak jak w przypadku Maryi, kiedy Bóg „wejrzał na uniżenie swojej służebnicy”. Bóg nie pozostawia bez odpowiedzi tych, którzy Mu bezgranicznie ufają i którzy są całym sercem nastawieni na pełnienie Jego, a nie swojej, woli.

Dziś, po prawie 20 latach przyjaźni z Michałem, moją uwagę zwraca inna perła jego duchowości –  jest nią cierpliwość. Ukrzyżowany Chrystus, którego Michał tak bardzo miłował, miał do niego przemówić z Krzyża (dziś znajduje się on w głównym ołtarzu kościoła św. Marka): „Bądź cierpliwy aż do śmierci, a dam Ci koronę życia”. Związek cierpliwości z koroną życia dla wielu jest zupełnie nieczytelny. Michał natomiast wyraźnie widział to powiązanie. – Cierpliwość rodzi się w doświadczeniu znoszenia trudów i przeciwności, czyli po prostu w doświadczeniu cierpienia, znoszonego ze względu na miłość do Boga. Właściwie można by powiedzieć, że jest to sprzężenie zwrotne. Z jednej strony znoszone przez nas cierpienie owocuje cierpliwością, ale z drugiej – ten, kto zachowuje ufną cierpliwość, uczy się z pomocą Boga cierpieć „sensownie” (sensownie to znaczy w zjednoczeniu z Bogiem, dla zbawienia ludzi, a nie w samotności bez Boga, która nie jest w stanie nadać ofierze zbawczego kierunku). Cierpliwość przysposabia nas również do tego, byśmy byli gotowi wyjść Bogu na spotkanie w sytuacjach nieprzewidzianego cierpienia, bez względu na to, czy jest ono „sprawiedliwe”, czy „niesprawiedliwe”, duchowe czy cielesne. Michał pod tym względem był mistrzem duchowym, dlatego wiele razy nalegałam już na niego, by uprosił mi u Boga dar cierpliwej miłości, bo ta jedyna prowadzi do pełni życia z Bogiem i Jego świętymi. Święta Teresa Wielka mawiała, że tajemnica Wcielenia i przyjaźń z Ukrzyżowanym są najdoskonalszą drogą prowadzącą do zjednoczenia z Panem Chwały. Bł. Michał był starszy od św. Teresy, ale jako wierzący uczeń Chrystusa dobrze o tym wiedział. Ukrzyżowanego cenił ponad wszystko. Rozmawiał z Nim codziennie, Miłość Ukrzyżowaną stawiając jako podstawowe kryterium swoich codziennych wyborów, a Matkę Pana za wzór miłosnej uległości.

Umierając Michał zwrócił się do swoich współbraci słowami św. Jana Ewangelisty: „Miłujcie się wzajemnie”. Miłość wzajemna Boga i człowieka i jej odbicie: miłość ludzi pomiędzy sobą – to pierwszy zamysł Trójjedynego, zamysł, będący jedyną racją naszego istnienia, celem naszej doczesnej podróży i siłą, która uwiecznia dobro, zamieniając je w odblask Bożej świętości. Michał, zwany Błogosławionym, ucztuje już dzisiaj z Bogiem i Jego świętymi w niebie. Dzięki rzeczywistości świętych obcowania może nam jednak dalej upraszać u Boga liczne łaski, a jako Przyjaciel, mający wgląd w świat prawdziwych wartości, może nam doradzać w konkretnych sytuacjach życiowych, które wymagają w dzisiejszym świecie odważnej, a czasem nawet heroicznej, decyzji na Chrystusa i Jego Miłość.

Jestem w Zgromadzeniu Sióstr Św. Jadwigi Królowej Służebnic Chrystusa Obecnego 19 lat. Bł. Michał jest jednych z dwóch – obok św. Jadwigi Królowej – głównych Patronów naszej Wspólnoty. Modlimy się więc codziennie, prosząc o jego wstawiennictwo. Korzystamy przy tym z modlitwy, której słowa streszczają fenomen jego świętości: „Boże Ojcze Wszechmogący, Ty, przez Błogosławionego Michała Giedroycia, uczysz nas pokornego trwania w Twojej obecności i spełniania małych rzeczy w wielki sposób. Za Jego wstawiennictwem spraw, abyśmy zjednoczeni z Chrystusem w Eucharystii – jak Maryja pod Krzyżem – służyli braciom z cierpliwą miłością. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen”. Nic dodać, nic ująć.

 

s. Marzena Władowska CHR

Tekst był opublikowany jako świadectwo w książce Ks. Kazimierza Skwierawskiego “Bądź cierpliwy aż do śmierci”, wyd. św. Stanisława, Kraków 2013 r., ss. 215-218.