W dniach 16-19.08.2024 s. Marzena Władowska, jadwiżanka, oraz p. Magdalena Pala z Sodalicji św. Jadwigi Królowej udały się na zaproszenie grupy zaangażowanych świeckich katolików do Banja Luki.
Historia tej banialucko-krakowskiej znajomości jest dość niezwykła. Wszystko zaczęło się wiele lat temu, kiedy to część bośniackich katolików odkryła świętą Jadwigę Królową, po swojej matce – Elżbiecie Bośniaczce, mającej również bośniacką krew, jako patronkę jednoczących się na ziemiach dzisiejszej Bośni i Hercegowiny ludzi z poszczególnych narodów, religii i kultur. Powodowani silnym natchnieniem przez 8 lat organizują oni regularne Msze święte ku czci św. Jadwigi Królowej, szukali kapłanów, dotarli do biskupa Franji Komaricy, dzieląc się pragnieniem ożywienia kultu Jadwigi w Bośni i Hercegowinie. W końcu przedstawiciele tej grupy dotarli do Krakowa, gdzie odbyli spotkania w katedrze na Wawelu, z przedstawicielami Sodalicji św. Jadwigi Królowej i z siostrami jadwiżankami.
W ramach kontynuacji zaproszono nas na spotkanie w Banja Luce, na uroczystą Mszę świętą, odprawianą z formularza o św. Jadwidze Królowej przez Ks. Biskupa Franję Komaricę, biskupa emerytowanego Diecezji Banja Luckiej, kandydata do Pokojowej Nagrody Nobla, bardzo zasłużonego Pasterza, który w najtrudniejszych latach wojny domowej w byłej Jugosławii, nie opuścił swojego Kościoła, był w areszcie, gotowy na wszystko.
Zanim jednak przejdę do Mszy świętej powiem, jak wyglądała nasza droga. Leciałyśmy z Krakowa do Warszawy, gdzie przesiadłyśmy sięna samolot do Zagrzebia. Stamtąd p. Mladen i p. Adam zawieźli nas do Banja Luki. Bez stania na granicy pokonaliśmy tę prawie czterogodzinną drogę z Unii Europejskiej do Srbskiej Republiki Bośni i Hercegowiny. Tu spotkaliśmy się z p. Janem Kouczem, Polakiem z Bośni, potomkiem Polaków z Podola, który nam odtąd towarzyszył. Służył też jako tłumacz.
W Banja Luce zamieszkałyśmy u sióstr szarytek, prowadzących bursę dla studentek. Doświadczyłyśmy naprawdę ewangelicznej gościny. W klasztorze wisi portret ich współsiostry, która w czasie wojny domowej po katechezie z dziećmi została wraz z księdzem zamordowana w tamtejszym kościele i spalona.
Najważniejszym punktem naszego wyjazdu miała być Msza święta w potrapistowskim kościele przy klasztorze Mary Gwiazdy w Banjaluce. Mszy świętej przewodniczył, jak już wspomniałam, bp Franjo Komarica, towarzyszył mu o. Zwonko, ostatni trapista, pełniący w tutejszej parafii funkcję proboszcza i dbający o trapistowskie dziedzictwo, oraz inni kapłani – misjonarz z Peru oraz kapłan polskiego pochodzenia, posługujący w Bośni. Były obecne siostry Matki Teresy z Kalkuty oraz wierni. W homilii ks. Bp nawiązał do bogatej historii związanej ze św. Jadwigą Królową, natomiast pod koniec Mszy świętej słowo do zgromadzonych skierował jeszcze p. Mladen, który jako pierwszy odkrył geniusz Jadwigi i był współorganizatorem minionych wydarzeń związanych z promocją kultu św. Jadwigi. Świeccy przywieźli na te uroczystości do klasztoru Maryi Gwiazdy wizerunek św. Jadwigi, który był wyeksponowany podczas Mszy świętej, a po niej przekazany tutejszym wiernym jako obraz przeznaczony do kultu. Po Mszy świętej udaliśmy się na uroczystą agapę, a po niej na zwiedzanie Muzeum trapistów, które powstało w tym miejscu.
Muzeum ukazuje historię wspólnoty trapistów od najdawniejszych czasów. Szczyt rozkwitu trapistów w klasztorze Maryi Gwiazdy przypadał na drugą połowę XIX w. Trapiści tutejsi, w związku z sytuacją gospodarczą i oświatową w regionie banialuckim, włączyli się w pomoc tutejszej ludności. Prowadzili sierociniec, szkołę, karmili głodnych, zelektyfikowali region (prąd był w Banja Luce dzięki trapistom wcześniej niż w Zagrzebiu), prowadzili wielkie gospodarstwo, produkowali sercy według specjalnej receptury, słynne w kraju i za granicą. Mieszkało tu ok. 200 mnichów. Po II wojnie światowej komuniści przejęli ich majątek. Mnisi jednak nadal tu żyli, tylko w skromnych warunkach, prowadzili studium teologii, z którego korzystali bracia zakonni z różych wspólnot oraz seminarzyści diecezjalni. W latach 90-tych żyło tu i modliło się jeszcze 7 mnichów, kilka lat temu dwóch, teraz – po śmierci pozostałych – został ostatni mnich, o. Zvonek, który pełni tu funkcję proboszcza i… produkuje słynne sery. Ks. Bp Franjo Komarica zwrócił się do niego z podziękowaniem za wierną, wręcz heroiczną posługę w tym miejscu, nazywając go “ostatnim Mohikaninem”. Obok Muzuem znajduje się biblioteka trapistów, zawierająca niezwykłe dzieła. Ks. Bp Franjo oprowadził nas po Muzeum i opowiedział o czasach, w których on sam, najpierw jako seminarzysta, a po latach jako biskup, przyjeżdżał do ojców do klasztoru Maryi Gwiazdy, co potwierdzają fotografie.
Po wizycie w Maryi Gwieździe razem z Ks. Biskupem udaliśmy się do centrum Banja Luki. Ks. Biskup oprowadził nas po katedrze – to nowoczesny budynek (stara katedra obróciła się w ruinę po trzęsieniu ziemi). Bp Franjo powiedział nam, że za czasów jego pasterzowania prosił kapłanów, by w każdej parafii, w kościele i w kaplicach, Diecezji Banjaluckiej znajdował się obraz Miłosiernego Pana Jezusa “Jezu, ufam Tobie”. I tak się stało. Zapoznał nas z historią męczenników tutejszych i inicjatywą modlitwy wzajemnej dwóch prześladowanych Kościołów – parafii, składającej się z wiernych z Korei Północnej i parafii Banjaluckiej. Mieliśmy też okazję być w niedzielę na Mszy świętej w katedrze. Mszy przewodniczył Bp pomocniczy, który właśnie żegnał się z wiernymi, przechodząc na emeryturę. Do Mszy mu… służył nowy Biskup Ordynariusz. Kiedy podczas Mszy świętej się okazało, że nie zostały włączone mikrofony, Bp Ordynariusz spokojnie udał się do zakrystii i je po prostu włączył. Wspólnota wiernych liczyła około 80 osób. Prawie wszyscy przystąpili do Komunii świętej. Widać, że wielu się znało. Ks. Biskup witał się po Mszy świętej z nimi, rozmawiał, dziękował. Było to przejmujące doświadczenie Kościoła, żyjącego pod dużą presją polityczną, kulturową, religijną. Katolikom trudno dostać tu pracę, choć oficjalnie przecież nie są prześladowani. Większość Republiki Serbskiej stanowili do niedawna Serbowie, następnie Bośniaccy muzumałmanie, w Banja Luce katolicy stanowią 2%. Dziś już dominują bośnicaccy muzułmanie, Serbów jest trochę mniej, zaś kolejni katolicy opuszczają tę ziemię, bo życie jest im tu na różne sposoby utrudniane. Bp Franco opowiadał ze wzruszeniem, jak to papież Jan Paweł II wbrew negatywnym opiniom doradców udał się do Banja Luki na spotkanie z wiernymi w 1997 r., zaledwie 2 lata po zakończeniu wojny domowej. Wołał o pokój, o przebaczenie, budził nadzieję i wiarę.
Żyją i posługują tu też siostry zakonne. Odwiedziłyśmy na zaproszenie siostry Matki Teresy z Kalkuty, które mają tu swój klasztor. Wspólnotę tutejszą tworzą 4 siostry, w tym jedna siostra z Polski. Wydają codziennie około 80 posiłków dla ubogich. Przy ich klasztorze znajdują się również dom, w którym zamieszkuje 4 bezdomnych mężczyzn, jeden z nich prowadzi życie prawie mnisze. Siostry otwarły tu również kaplicę adoracji, z któej mogą korzystać wierni z Banja Luki. Kiedyś adoracja była tu codziennie, przez cały dzień, dziś przychodzi do niej mniej ludzi. Siostry nie zważają na presję otoczenia, modlą się i robią swoje, doświadczają jednak czasem przykrości z powodu wiary katolickiej.
W krajobrazie Banja Luki dominują jednak cerkwie – największa pw. Chrystusa Zbawiciela, oraz meczety. Odwiedziłyśmy też drugi kościół katolicki – w niedzielę była tu spora grupa wiernych, oraz świątynia grekokatolicka. Posługują w niej dwie siostry. Ukraińców nie ma, ponieważ polityka Republiki Serbskiej im nie sprzyja.
W Banja Luce znajduje się też zabytki z czasów rzymskich – są ruiny rzymskiej bazyliki. Dziś są dostępne na terenie twierdzy banjaluckiej pochodzącej z czasów panowania tureckiego. A ponieważ Banja Luka to stolica Republiki Serbskiej Bośni i Hercegowiny znajdują się tu urzędy i liczne pomniki podkreślające serbską tożsamość.
Trzeba powiedzieć, że cały wyjazd do Banja Luki był dla nas bardzo mocnym przeżyciem. Doświadczeniem żywego Kościoła, małej wspólnoty tamtejszych katolików, którzy z całą gorliwością realizują swoje powołanie do świętości w warunkach naprawdę trudnych. Dowiedziałyśmy się też o tym, że liczna grupa Polaków z Bośni żyje dziś na terenie Diecezji Legnickiej, zwłaszcza w Bolesławcu. Biskup Franjo utrzymuje z nimi bliskie kontakty, oni często przyjeżdżają do Banja Luki – na groby bliskich, odwiedzić nielicznych, którzy tam pozostali. W Bosławcu znajduje się izba pamięci pod nazwią “Nasza Bośnia”, w której zgromadzone są liczne pamiątki, ofiarowane przez polskich Bośniaków. Trzeba powiedzieć, że w czasach Austro-Węgier wielu Polaków osiadło w Bośni. Funkcjonowało tam wiele polskich parafii. Wierni potem byli przymuszeni do wyjazdu. Zostali nieliczni.
Nasz wyjazd zakończył pobyt u rodziny p. Adama i p. Mladena, którzy razem z p. Janem Kouczem byli wpółorganizatorami tych Jadwigowych wydarzeń w Banja Luce. Św. Jadwiga Królowa, odkryta i ukochana przez tamtejszych wiernych, z całą pewnością będzie za nimi orędować, wypraszać potrzebne łaski i budować ewangeliczne mosty przebaczenia i porozumienia, których po ludzku zbudować się nie da. Bogu dzięki za wszystko, a naszym braciom z Bośni i Hercegowiny – za świadectwo żywej, odważnej wiary. Przetłumaczone słowo-świadectwo p. Mladena, które wygłosił podczas Mszy świętej w klasztorze Maryi Gwiazdy w Banja Luce zamieścimy w oddzielnym poście.
O co nas prosili Banialuccy katolicy? Żeby się za nich modlić, żeby ich nie zostawiać, by ich odwiedzać, by mówić o sytuacji katolików w Banja Luce, by pomóc im żyć duchowością św. Jadwigi Królowej na granicy religijnych i kulturowych światów.
s. Marzena Władowska CHR